30 czerwca 2011

Pain Pot - MAC - Soft Ochre

Przymierzałam się do zakupu Paint pota z MAC już od dłuższego czasu. Szukałam wszystkie za i przeciw. Zastanawiałam się nad kolorem itp. Niby zwykły cień w kremie czy baza pod cienie, jednak ja liczyłam, że rozwiąże on mój problem z zaczerwienioną i siną skórą w okół oczu.

Byłam pod wrażeniem efektu na powiekach jakie widziałam u katOsu, która jako pierwsza zapoznała mnie z tym kosmetykiem. Wszystkie moje bazy pod cienie jakie używałam (ArtDeco i Gosh) nie powodowały ujednolicenia koloru na powiece tak jak to cudeńko.
Zdecydowałam się w końcu na zakup Soft Ochre i te 5g produktu kosztowało mnie ok. 75 zł. Niby dużo jak za taką ilość, ale uwierzcie mi, że Paint pot jest bardzo wydajny. Przy moim codziennym używaniu nie zaobserwowałam dużego zużycia a przede mną jeszcze ok. 96% produktu.

W rzeczywistości nie jest tak pomarańczowy. Ciężko mi było znaleźć dobre światło. Na dodatek zdjęcia robione telefonem komórkowym.



Pierwsze wrażenie?
Paint pot naprawdę kryje! Świetnie rozjaśnia skórę w okół oczu i powoduje, że jest ona gładka i pozbawiona zaczerwień. Jednak zawiodłam się na trwałości. Już po paru godzinach cienie i tym samym Pain pot zbierały mi się w załamaniu powieki. Gorzej niż bym nie użyła żadnej bazy! W kolejnych dniach próbowałam a to nałożyć mniej, a to więcej, rozprowadzić tak, albo inaczej. Już się załamałam, że to kolejny produkt z MAC, który totalnie mi nie pasował i który będę musiała komuś oddać. Mimo swojej natury byłam bardzo cierpliwa i nie dałam za wygraną.
Jakoś udało mi się okiełznać ten produkt do takiego stopnia, że używam go do tej pory. Jest dobry jako sam cień oraz baza, jednak na większe wydarzenia stosuję normalne bazy pod cienie bo aż tak nie ufam produktowi MAC.
Zastanawiałam się jak on działa i doszłam do tego, że po prostu szybko zastyga i jeżeli nie rozprowadzimy Paint pota dokładnie od razu to zrobią nam się plamy i ciężko będzie to rozsmarować. Ciężko usunąć go wodą, zatem można by go nazwać wodoodpornym.
Nie jest to produkt dla mnie idealny i obowiązkowy, ale skoro go mam to wykorzystam bo może być alternatywą bazy.



Fajną recenzję zaserwowała nam smoky evening eyes - Link do notki.

8 komentarzy:

  1. bardzo ładny kolor! dużo słyszałam o tych produktach, ale wolę zwykłą bazę ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele dobrego o nich słyszałam i gdyby cena była bardziej przystępna (do 50zł) może bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak za taką cenę to ma sporo wad...
    Zastanawiam się już jakiś czas nad jego zakupem, bo na mojej bardzo delikatnej skórze na powiekach widać milion żyłek, naczynek i innych obrzydlistw, kurczę, ile my kobiety mamy dylematów i problemów w życiu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i właśnie ten Paint Pot ładnie maskuje te brzydkie przebarwienia :) Trzeba się do niego przekonać, ja go używam codziennie, ale nie uważam tego za super ekstra produkt. Mimo, że mam mieszane uczucia to jestem raczej na tak, ale chyba nie do końca spełnia moje oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  5. zaskoczyło mnie, że tak marnie u Ciebie z trwałością cieni na PP, dla mnie to absolutne must have przy każdym makijażu - cienie, kredki i cała reszta trzymają się nietknięte od rana do nocy. odkąd go mam bardzo rzadko sięgam po jakąkolwiek inną bazę... hmmm... widać co skóra to inne przygody ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moze powinnas przed nalozeniem cienkiej warstwy PP dokladnie oczyscic powieke z wszelich tluszczykow i nieswiezosci (nawet rano takowe mamy) itp. A po nalozeniu PP poczekaj az sie wchlonie, na zamknietych (przymknietych) powiekach, daj mu sie osadzic. Dopiero po chwili poloz cienie. Mam nadzieje, ze pomoze :)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. kurde, a u mnie na PP Bare Study makeup trzyma sie cały dzien... korcił mnie troche SO, ale moze to po prostu z nim jest cos nie tak!

    buzi :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiałam się nad PP ale przez jakiś czas musi wystarczyć mi moja ukochana baza z ArtDeco:)

    OdpowiedzUsuń