31 sierpnia 2010

TAG: 10 rzeczy, które lubię

Odpowiadam na taga, do którego zostałam wytypowana przez Iwetto - iblackbeautybag oraz Miss_Lilith !

Zasady:
1. Napisz, kto przyznał Ci tę nagrodę.
2. Wymień 10 rzeczy, które lubisz.
3. Przyznaj tę nagrodę 10 innym blogerom i poinformuj ich komentarzem. 

Ostatni pozwolę sobie troszkę zmodyfikować :)

Nie sądziłam, że stworzenie mojej listy ulubionych rzeczy będzie takie trudne! Niby wiem za czym przepadam i co sprawia mi dużą radość, ale żeby tak wymienić na zawołanie to wszystko, to robi się problem.
Mimo tego udało mi się coś tam wymyślić (kolejność przypadkowa):

1. Marnować czas siedząc przed komputerem i buszować po necie :)
2. Morze - mam to szczęście, że mieszkam nad naszym polskim Bałtykiem.
3. Koty (zwłaszcza mojego Pimpka)
4. Oglądać filmy i seriale (to dosłownie mania!!!)
5. Spędzać czas z moim M.
6. Historia (interesuje mnie przeszłość, to co było i działo się na świecie)
7. Leniuchować
8. Ptasie mleczko (jedyna słodycz, której nie potrafię się oprzeć :))
9. Dania z makaronem
10. Pepsi


Teraz powinnam podać 10 osób, które typuję do odpowiedzi na tego taga. Jednak ja zapraszam wszystkich, którzy do mnie trafili a nie mieli jeszcze okazji aby pobawić się w coś takiego :)
Czujcie się zaproszeni!
 

Pozdrawiam

22 sierpnia 2010

Kosmetyki lata 2010

Jako, że lato już się powoli kończy (przynajmniej w moi mniemaniu) to przyszła pora na prezentację najczęściej stosowanych w tym czasie oraz poniekąd jednych z ulubionych kosmetyków.

Zdecydowałam się przerzucić z ciężkich i gęstych balsamów do ciała na coś lekkiego. I tu wybrałam produkt w spray z The Body Shop o zapachu kokosu.
Idealna konsystencja jak na letnie upały. Świetne dozowanie no i jaki zapach! Bardzo intensywny kokos na samym początku jak i na następny dzień.
Każdy kto kiedykolwiek używał produktów z The Body Shop wie co mam na myśli.
Jeżeli ktoś nie lubi słodkich i mocnych zapachów to zachęcam do wypróbowania innego.
Balsam nie zostawia po sobie tłustego filmu i bardzo szybko się wchłania. Ja osobiście nienawidzę wmasowywania balsamu przez cały wieczór i tego, że tak długo utrzymuje się na skórze zanim wniknie do końca.


Każdemu zależy na zdrowym i bezpiecznym opalaniu w zwłaszcza w tak piękne i słoneczne lato. Ja również nastawiłam się na ochronę z racji tego, że mam raczej jasną karnację ze skłonnością do poparzeń. Jednak zależy mi trochę bardziej na pięknej opaleniźnie.

Udało mi się ją uzyskać dzięki mleczku do opalania z Lirene o faktorze 10. Nie mogłam znaleźć nigdzie 8, więc wypróbowałam ten. Duży plus za sposób aplikacji. Nie przepadam za tłustymi olejkami oraz za zwykłymi mleczkami. Zdecydowanie wygodniejszy jest spray. Nie brudzi się przy tym rąk i można nanieść produktu tyle ile się potrzebuje. Bardzo fajny, delikatny zapach i lekka konsystencja. Trzeba dosyć często powtarzać aplikację, ale w tym przypadku to nic trudnego ani niemiłego.


Dla osób mniej lubiących opalanie a bardziej dbających o skórę polecam balsam do opalania z DAX. Tak naprawdę jest to niebieskie mleczko do opalania dla dzieci z SPF 20, ale ma dobre działanie i miły zapach.
I tu Was pewnie nie zdziwię, ale również jest w postaci spray!
Tak, wiem jestem wygodna.
Odwołuję do Internetu w celu poczytania troszkę więcej o tym mleczku.




Jak każdy wie, w tym roku komary, muchy i inne owady były niemiłosierne! Gryzły wszystko co się ruszało i miało w sobie krew. Ja nie znoszę komarów, dlatego obowiązkowo na wyjazd urlopowy musiałam zaopatrzyć się  w preparat po ukąszeniach.
Pierwszy raz wypróbowałam żel z Ziaji i moja opinia jest raczej pozytywna. Dosyć drogi produkt jak na tak małą tubkę (30 ml) i na ilość stosowanego preparatu, ale zdecydowanie przynoszący ulgę po ugryzieniu tego paskudnego owadu.
Produkt posiada składnik, który zapobiega substancji jaką komar wprowadza w ciało ofiary. Zatem naprawdę przynosi dużą ulgę. Jednak jako, że ten biały żel szybko się wchłania w skórę to trzeba dosyć często powtarzać smarowanie ukąszonego miejsca.
Przy innych ukąszeniach sprawdził się również ten oto żel łagodzący z mniej znanej firmy Expel.

Niestety zdjęcie znalzałam w Internecie, bo swoją tubkę zostawiłam na działce.
Żel ten bardzo mi pomógł w stanie zapalnym jaki zrobił mi się na udzie po ugryzieniu bliżej niezidentyfikowanego owada. Naprawdę wyglądało to nieciekawie, ale kilkakrotne smarowanie miejsca tym żelem sprawiło, że ukąszenie zniknęło po kilku dniach.
Można go znaleźć w małych osiedlowych sklepach jak również w dużych centrach typu Tesco.






Ostatnim produktem będzie woda termalna Iwostin. Szczerze to naprawdę nie znam zastosowania tego produktu prócz tego co pisze z tyłu na opakowaniu, więc zakup wody był bardzo spontaniczny i raczej nieprzemyślany.
Używałam go do chłodzenia ciała w dniach, w których występowały duże upały. Zwykle spryskiwałam wodą stopy, ręce i twarz i przynosiło to dużą ulgę. Chłodziłam i koiłam tym również ukąszenia owadów. Jak wiadomo nie wolno drapać bąbli a po spryskaniu wodą termalną czułam dużą poprawę.
Jednak nie wiem czy warto wydawać ponad 35 zł (a w niektórych przypadkach nawet więcej) na wodę z azotem.

Co Wy sądzicie o tym produkcie?

Jestem ciekawa jakich ulubieńców tego lata Wy mieliście.
Pozdrawiam.

16 sierpnia 2010

Beginnings always tend to be difficult...

Mam doświadczenie w prowadzeniu bloga. Dotychczas posiadałam 3 blogi, jednak ten będzie zupełnie inny. Dlatego mam nadzieję, że zaciekawie Was swoją stroną, na tyle, że zechcecie wrócić.

Tematyka? Mam nadzieję, że będzie tu mniej prywaty a więcej tematów związanych z pielęgnacją ciała, kosmetykami, licznymi recenzjami i nie tylko.

Gorące pozdrowienia i podziękowania dla Iwetto za wiecznie zarażające pozytywne nastawienie, zmotywowanie i pomoc w zaistnieniu tego bloga!