O Biochemii Urody pisałam już tutaj. Jestem w trakcie testów i jak tylko wyrobię sobie konkretne zdanie to na blogu stworzę recenzję ponieważ pojawiają się bardzo mieszane odczucia.
Zakupiłam produkty z e.l.f., na które czaiłam się już jakiś czas. Mam już w swoim zbiorze cień do powiek i pędzelki, ale moja lista kosmetyków do kupienia znacznie się powiększyła. Skusiłam się jednak na razie na dwa produkty.
Cień pojedynczy Pebble kupiłam dopiero po tym jak zobaczyłam go u Kiediski86. Zachwalała go bardzo mówiąc o dużej trwałości i przepięknym odcieniu brązu. Szczerze to mnie również urzekł! Uwielbiam brązy i jeżeli chodzi o cienie do powiek to zdecydowanie brązy królują w mojej kosmetyczce. Cały czas szukam tego idealnego koloru i właśnie go znalazłam! Jest idealny i świetnie do mnie pasuje. Jeszcze nie nakładałam go na całą powiekę, ale w załamaniu stosuję od pierwszego dnia zakupu. Jestem oczarowania.
Róż z Astor, który służył mi przez wiele miesięcy tak dotknął dna, że rozkruszył się na kawałki. Zatem potrzebowałam również różu do policzków. Tu trwała walka między Inglotem a właśnie e.l.f.’em. Skusiłam się na ten drugi i chyba jednak troszkę żałuję. Kolo rMellow Mauve to ciemny róż troszkę jakby wpadający w czerwień. Lubię takie ponieważ nigdy nie miałam typowego różowego koloru ani brązu. Mam wrażenie, że te pasują idealnie do mnie. Kolor ładny, ale niestety nietrwały. Nawet jak nałożę go w sporej ilości to znika po paru godzinach. Wielka szkoda ponieważ nakłada się go bardzo łatwo i szybko.
Nie robię poprawek w ciągu dnia zatem produkt nie sprawdza się u mnie i jest mi smutno z tego powodu.Kolejnym produktem są pędzelki z ecotools. Zakupiłam pędzel do różu, pudru i jeden do nakładania cieni. Co mogę powiedzieć o tych pędzlach? Na razie, niestety niewiele. Nie używam ich długo, więc dokładną recenzję zostawię na później. A może któraś z Was już je używała?