10 listopada 2010

Kosmetyki ostro maltretowane przeze mnie w ostatnich tygodniach

Nie wiem jak zacząć ten post, więc może po prostu przejdę do rzeczy.

Do tej pory używam maść Hud Salva i zdania nie zmienię, że jest to kosmetyk nie do zastąpienia. Bardzo fajnie nawilża i dzięki maści trudne miejsca są miękkie i gładkie jak nigdy. Po szczegóły zapraszam TUTAJ

 Skoro zaczęłam od pielęgnacji to następnym produktem jest odkryty niedawno dzięki mojej siostrze krem fizjologiczny z ceramidami Iwostin HYDRATIA. Jestem nowicjuszką jeżeli chodzi o kosmetyki tej marki ponieważ preferuję produkty tańsze a równie dobre. Dostałam od niej kilka próbek do przetestowania i po trzech opakowaniach już mogę stwierdzić co o nim sądzę. Mam skórę bardzo suchą, więc wymagam od kremów dużego nawilżenia a Iwostin może to zapewnić. Konsystencja jest bardzo delikatna i na pewno nie gęsta, zatem łatwo się rozprowadza. Jednak stosuję go raczej na noc ponieważ długo się wchłania (jak dla mnie) a ja jestem niecierpliwa w tym temacie jeżeli chodzi o poranny makijaż. Nie wiem czy to wina toniku/płynu micelarnego czy kremu, ale po nałożeniu go później cera robi się troszkę lepka, jednak nawilżenie utrzymuje się do samego rana. Nie zauważyłam żeby w jakiś negatywny sposób skóra  oddziaływała, zatem u mnie krem się sprawdził. Chociaż czy nie jest on za lekki na stosowanie teraz na zimę? Myślę, że na wiosnę lub lato jest idealny i do tego czasu na pewno zastanowię się nad zakupem pełnowymiarowego opakowania.

Hitem ostatniego miesiąca czy dwóch są dla mnie pędzle Hakuro, na które zdecydowałam się szczególnie po opinii Iwetto! Zakupiłam kilka najbardziej mi potrzebnych jednak już wiem, że w najbliższym czasie zakupię jeszcze kilka. Mimo, iż jestem z nich bardzo zadowolona (inne poszły w odstawkę) to pędzel H79 rządził zdecydowanie!










Wygląda tak (w rzeczywistości kolor włosia jest biały):

I uwierzcie mi, że nadaje się prawie do wszystkiego! Nakładam nim cienie na całą górną powiekę, jeżeli nie mam pod ręką mniejszego to sprawdza się również na dolną powiekę, w kąciku oka sprawdza się troszkę gorzej, ale też używam a mistrzem jest w rozcieraniu cieni! Pędzel ma świetne włosie, które idealnie łączy ze sobą kolory na powiece i perfekcyjnie je rozciera. Nie wyobrażam sobie teraz bez niego mojego makijażu. Bardzo polecam!



Cienie, które używałam codziennie (dosłownie) to paletka z Bell Fashion colour nr. 406. Jestem fanką brązów na powiekach i mój codzienny makijaż składał się właśnie z tych na załączonym obrazku. 
Cienie są bardzo dobre jakościowo, brokacik troszeczkę się osypuje, ale większości przypadków szybko znika z oka, kolory fajnie się mieszają i nie znalazłam do tej pory żadnych minusów a paletkę mam już jakiś czas. Zapomniałam dodać, że są niesamowicie wydajne! Właściwie to nie widać żadnego zużycia!

Ostatnim produktem, o którym chciałam wspomnieć i który w minionych miesiącach był przeze mnie najczęściej używany to mam nadzieję wszystkim dobrze znana maskara Clinique high impact. Zdobyłam ją podczas jednej z promocji Sephory (przynieś opakowanie po starym tuszu do rzęs a dostaniesz próbkę Clinique).
Malowałam nią rzęsy aby jak najszybciej ją wykończyć, ale jak na razie mi się to nie udało. Tusz do rzęs ciągle jest! Na początku byłam bardzo zadowolona z efektów jakie można było nią uzyskać, później bardzo się złościłam bo rzęsy przestały wyglądać efektownie a teraz znowu produkt mi się podoba. Jednak na pewno high impact mascara nie zagości już w mojej kosmetyczce bo uważam, że na rynku jest mnóstwo innych równie dobrych (jak nie lepszych) i zdecydowanie tańszych tuszy.

9 listopada 2010

Rozdanie u No to pięknie!

Niesamowicie ciekawa osóbka w tym blogowym świecie postanowiła urządzić rozdanie na swojej stronie!
No to pięknie! ma dla zwycięscy świetne kosmetyki, dlatego biorę udział w zabawie :)
Niezmiernie miło by było wygrać te cudeńka, ale kto będzie tym szczęśliwcem dowiemy się dopiero w Mikołajki!

Także, życzcie mi powodzenia bo nic jeszcze nigdy nie wygrałam! :)